Wywalczone trzy punkty.
Wynik 3-0 na wyjeździe to marzenie drużyny każdej klasy, począwszy od B na Ekstra kończąc, lecz choć wskazuje on na coś zgoła innego, mecz z Zegartowicami był dla Torunian wszystkim tylko nie spacerkiem. Uśmiechy zawodników Startu nim zagościły na ich twarzach musiały przebyć nielada drogę.
Drużyna z grodu Kopernika przystępowała do sobotniego meczu niezwykle skoncentrowana. Zarówno zaczynający mecz w wyjściowej jedenastce, jak i zmiennicy oraz sztab szkoleniowy, których pierwszy gwizdek zastał siedzących na urokliwie położonej ławce z zadaszeniem, mieli świadomość, że taki mecz jak z Podwieskiem powtórzyć się nie ma prawa.
Pierwsza połowa upłynęła, jak to ma w zwyczaju, po 45 minutach. Bramek brak, a gra obu drużyn uprawomocniała ich położenie na piłkarskiej mapie Polski. My jednak mamy aspiracje, by choć o klasę zmienić swe położenie.
Po przerwie specjalnym zaskoczeniem nie było rozpoczęcie drugiej połowy. Choć nikt nie mógł wypowiedzieć tych słów ze stuporocentową pewnością, dało się odczuć, że gramy mecz z gatunku meczów do pierwszej bramki. Koniec końców strzelamy ją my, a później dokładamy jeszcze dwie kolejne. Najpierw przeciwnika napoczyna Bartek Drewka po fajnym prostopadłym podaniu Patryka Nawrockiego, a dzieło wieńczy Karol Sułecki, który kolejny raz wchodząc z ławki zapisuje na swoim koncie dwa trafienia. Zostaje jeszcze kilka minut, w których nic już nie strzelamy, ale, odpierając zarzuty o bezproduktywność, też nie tracimy. Koniec końców trzy punkty jadą do Torunia.
Kolejny wyjazd i kolejne zwycięstwo. Dobrze by było zacząć punktować też u siebie, więc za tydzień dumnie przyodziani w pomarańczowe barwy Starterzy postarają się udowodnić, że choć na wyjazdach bawią się jak mało kto, na ich terenie na gościnność nie ma co liczyć. Zapraszamy na mecz z Pędzewem - Klik
aut.: Wiktor
Komentarze