Archiwum

W ostatniej kolejce rundy jesiennej Start Dynamik Toruń udał się do Zegartowic na spotkanie z liderem toruńskiej b-klasy. Mecz zdecydowanie nie należał do normalnych o czym niżej. Tradycyjnie już należy wspomnieć, że w meczu nie mogło wystąpić wielu zawodników ekipy pomarańczowych, a przede wszystkim braki można było odczuć w formacji defensywnej gdzie nieobecni z różnych powodów byli Paprocki, Janik, Babiński, czy Zieliński R. Wszystkich nieobecnych wymieniać nie będziemy, gdyż mogłaby się nam skończyć klawiatura... Pomimo sporego osłabienia piłkarze wierzyli, że uda się przywieźć z Zegartowic korzystny rezultat, a wyjściowa jedenastka prezentowała się następująco: Dembiński- Filarecki, Delimata, Fiedor, Blednicki- Strupowski, Kiełbasiewicz- Oniszczuk, Drewka, Zielinski T.- Lisewski.
Samo spotkanie rozpoczęło się fatalnie dla torunian, gdy po nieudanej próbie przecięcia silnego dośrodkowania Sławek Fiedor skierował piłkę do własnej bramki. Chwilę później było już 2:0, tym razem dośrodkowanej piłki nie zdołał wybić Delimata, a nadbiegający napastnik gospodarzy strzałem przy słupku nie dał szans Dembińskiemu. Przez następne kilka minut gospodarze dążyli do zdobycia kolejnego gola, jednak bramkarz Startu spisywał się wyśmienicie. Druga część pierwszej połowy to już wyrównana gra obu ekip, a najlepszej okazji dla gości nie wykorzystał Kiełbasiewicz, którego strzał w sytuacji 1 vs 1 został zatrzymany przez golkipera Ogniwa.
Na drugie 45 minut trener posłał do boju Wojtka Cieszyńskiego, który miał zwiększyć siłę ofensywną drużyny z Torunia. Bardzo szybko po rozpoczęciu drugiej połowy udało się torunianom zdobyć bramkę kontaktową, gdy po rzucie rożnym najlepiej odnalazł się Delimata i z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Kolejne minuty to w miarę sensowna gra Startu, który starał się stwarzać okazje bramkowe, jednak cały czas musiał uważać na groźne kontry gospodarzy. Niestety jedną z nich Ogniwo wykorzystało, gdy po długim zagraniu szybki i silny napastnik gospodarzy w łatwy sposób poradził sobie ze stoperami przyjezdnych. Nadzieję na wywiezienie korzystnego rezultatu dał jeszcze Bochat, który chwilę wcześniej zmienił Lisewskiego. Mateusz uruchomiony ładnym podaniem przez Cieszyńskiego pognał w stronę bramki rywali i uderzył niemal w okienko, zdobywając drugiego gola dla gości. Więcej bramek w tym meczu niestety nie padło, ale warto wspomnieć o tym, że gospodarze nie wykorzystali w końcówce dwóch rzutów karnych, najpierw strzał obok słupka, a później kolejna świetna interwencja Piotra Dembińskiego uratowały pomarańczowych przed utratą kolejnego gola. Dodajmy też, że na ostatnie kilka minut na boisku pojawił się Tomek Łozo Łozowski, dla którego był to debiut w oficjalnym spotkaniu w barwach Startu Dynamika Toruń.
Tyle w części kronikarskiej, teraz jeszcze dygresja do tego co działo się w Zegartowicach pozasportowo. Pierwszą sprawą jest to, że jeśli drużyna marzy o walce o awans to nie może dochodzić do sytuacji, gdzie na spotkanie z liderem nie jedzie ponad połowa składu. Druga kwestia to poziom sędziowania w tym meczu. Na ten mecz (jako jedyny z wszystkich w tej kolejce) wyznaczonych przez KPZPN zostaje TYLKO DWÓCH sędziów. Głównym arbitrem jest chłopak 1,7m wzrostu, który nie radzi sobie z sędziowaniem w lidze orlikowej, który boi się podjąć jakąkolwiek decyzję przeciw gospodarzom, zwłaszcza pod presją mało kulturalnych, za to bardzo wylewnych kibiców, który nie potrafi ustawić się tak, by mieć odpowiedni przegląd sytuacji, który gwiżdże karnego za rzekomą rękę po przyjęciu na klatkę i drugiego karnego za faul, który ma miejsce 1m przed szesnastką. Kolejny „szok” to postać jego asystenta. Na godzinę przed meczem kiedy zjawiamy się w szatni widzimy znanego doskonale wszystkim piłkarzom z podokręgu Toruń Pana N., który lata swojej „świetności” dawno ma już za sobą, którego nie ma w extranecie jako wyznaczonego do tego spotkania, który nie ma zaliczonych egzaminów. Ma za to sporą nadwagę, znaną wszystkim renomę w człowieka, którego dochody z meczów nie polegają li tylko na standardowej delegacji sędziowskiej i którego ręka sygnalizująca spalonego idzie w tym meczu w górę w każdej sytuacji w memencie gdy atakuje Start a ani razu gdy atakuje Ogniwo... My nikogo (niestety) za rękę nie złapaliśmy. Ocenę sytuacji pozostawiamy Wam. Odpowiedź KPZPN brzmi: „ wszystko zgodnie z przepisami”* Czy pojawienie się akurat pana N. i takie a nie inne jego „sędziowanie” jest przypadkiem? My w takie przypadki niestety nie wierzymy... Pozostaje jeszcze pytanie jak KPZPN, do którego sezon w sezon wpłacamy za "pierdoły" ogromne kwoty liczone w tysiącach złotych, może wyznaczać tylko dwie osoby do sędziowania pojedynku czołowych drużyn walczących bezpośrednio o awans? Tego się pewnie nie dowiemy.
Przeciwnikom z Zegartowic należy oddać, że zagrali dobry mecz, pokazali charakter, zaangażowanie i walkę, dzięki którym są na najlepszej drodze do upragnionej klasy A. Nam natomiast szkoda, że nie mogliśmy się mierzyć w uczciwych warunkach. Mając TAKIE wsparcie też pewnie czulibyśmy się na boisku bardzo pewnie....
Przed zawodnikami Startu Dynamika długa zima, którą trzeba solidnie przepracować, żeby wrócić silniejszym wiosną i postarać się jeszcze namieszać w obecnych rozgrywkach.
Ogniwo Zegartowice 3:2 Start Dynamik Toruń
aut.: Kapitan Planeta/Prezes
* Rozdział 6, Art. 12 Pkt 2 Regulaminu rozgrywek stanowi:
(...) Prowadzenie zawodów bez sędziów asystentów lub z jednym sędzią asystentem jest niedopuszczalne. W przypadku nie stawienia się związkowych sędziów asystentów lub jednego z nich, kapitan drużyny gospodarzy zobowiązany jest przedstawić sędziemu kandydatów na sędziów asystentów.