Nie było źle, ale…

Nie było źle, ale…

Za nami druga kolejka rundy wiosennej obecnego sezonu. Sobotnie popołudnie zawodnicy Startu spędzili w Podwiesku, gdzie podejmował ich lider rozgrywek – drużyna Błękitnych. Już przed meczem wiadomo było, że starcie to nie będzie prostą przeprawą dla naszych graczy. Mecz na boisku lidera, który przegrał w tym sezonie tylko jedno spotkanie; bardzo wąska kadra meczowa oraz brak kilku podstawowych graczy nie napawały optymizmem. Jednak w grupie jadącej na spotkanie z liderem nie wyczuwało się przesadnego niepokoju. Wszak na papierze pierwsza jedenastka na najsłabszą nie wyglądała.

Mecz niestety nie zaczął się dla nas dobrze, bo już po kilku minutach i błędzie naszego bramkarza przegrywaliśmy 0-1. Kilka niedokładnych zagrań w formacji obronnej sprawiły, że stojący w „klatce” Tomek nie miał łatwego zadania i przy próbie wybicia piłki zdobył bramkę napastnikiem gości. Gwoli sprawiedliwości przyznać trzeba, że rozmiary snajpera Błękitnych nie ułatwiały ominięcia go przy wybiciu piłki. Mimo wszystko nasz bramkarz mógł zachować się lepiej.

Po starcie bramki zawodnicy „Pomarańczowych” starali się prowadzić grę i wykorzystywać skrzydłowych i właśnie z bocznych sektorów boiska stwarzać zagrożenie. Mimo małej liczby strzałów na uwagę zasługuje fakt, iż sędzia nie uznał naszej drużynie zdobytej przez Patryka Nawrockiego bramki, sygnalizując pozycję spaloną. Czy spalony był czy nie pewnie się nie dowiemy, jednak wszelkie znaki na ziemi i zachmurzonym niebie wskazywały pomyłkę arbitrów.

W kolejnych fragmentach meczu sytuacja naszej ekipy skomplikowała się przez stratę drugiej bramki, zdobytej przez Podwiesk z „jedenastki”. Po faulu w polu karnym Błażeja Babińskiego na napastniku gospodarzy Start tracił już dystans dwóch goli do lidera rozgrywek. Wynik do przerwy 0-2.

Po przerwie i burzliwej wymianie zdań na naszej ławce nasz zespół wyszedł na murawę delikatnie odmieniony, co przełożenie miało na obraz gry. Start miał większą przewagę w posiadaniu futbolówki i starał się zagrozić gospodarzom. Dużo bardziej aktywny był grający w ataku Mateusz Antczak, który nie mogąc doczekać się piłki w pierwszej połowie od pomocników postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, a właściwie nogi, i aktywniej szukał gry w środku pola i bocznych sektorach boiska. Niestety nie przełożyło się to na zdobycze bramkowe i na domiar złego po kontrataku gospodarzy otrzymaliśmy trzeci cios w potylicę gdy piłkę do pustej bramki skierował zawodnik Błękitnych. Nam na osłodę nie najgorszej gry pozostało trafienie głową Karola Jurgielskiego po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.

Mimo braków kadrowych zagraliśmy nie najgorszy mecz i mieliśmy swoje szansę do zdobycia bramki. Widać niestety było braki w przygotowaniach i zgraniu poszczególnych formacji i zawodników. Jak mawia klasyk wynik poszedł w świat i niestety był to wynik pozwalający liderowi umocnić się na prowadzeniu w rozgrywkach, a nam pokazał ile pracy jeszcze przed nami. Liga jest jeszcze długa, ale awans jest już poza naszym zasięgiem i skupić się musimy na budowaniu fundamentów sportowych i organizacyjnych pod przyszłe rozgrywki.

aut.: Błachu

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości